ZIELONOOKA ZAPŁAKANA
Kilka plasterków sera żółtego, wędliny, parę dodatków, grzanki gotowe. Przyprawiam je odrobiną pieprzu i łzami. Sól już nie jest potrzebna. Gdzieś w środku serce pęka kolejny raz.. Życie bywa zaskakująco..... jakie?
Okrutne? Czy mogę kogoś winić za wybory? Za kreowanie własnej rzeczywistości.
Czy ....?
A jeśli...?
Dlaczego...?
Pytania zalewają mnie falą ...uchodza ze mnie łzami....
Nie znajduję odpowiedzi... ani godnych zamienników, zagłuszaczy myśli.
Setki przeczytanych książek to za mało. Rośliny pielęgnowane z czułością nie zastąpią.....
Tęsknota.....już nie czai się za rogiem ale obezwladnia mnie bez reszty.
Nie wiem o co chodzi, ale czasem dobrze popłakać, to oczyszczające...
OdpowiedzUsuńPłakać trzeba skoro okoliczność taka. Jednak kanapki radzę odsunąć na ten moment. Łzy to kiepska przyprawa.
OdpowiedzUsuńPo deszczu zawsze jest słońce.
Płacz ma działanie oczyszczające, ale szkoda tracić młodość na łzy, życie jest takie piękne.:))
OdpowiedzUsuńPrzytulam... Wszystko się ułoży, cokolwiek by to nie było...
OdpowiedzUsuń.. podejmujmy różne decyzje i nie wiemy co nas może spotkać..
OdpowiedzUsuńczasem płacz pomaga choćby na chwilę ..
.. oby napełniły Cię dobre i pozytywne myśli i wszystko ułożyło się jak najlepiej, tego Ci zyczę 💖
- pozdrawiam ciepło ❣️
Oj coś mi się wydaje, że zanim wydam opinię muszę wgryźć się głębiej w Twój blog. Na ten czas mogę tylko wirtualnie przytulić .
Usuń